wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 17

-Jesteś dziewicą?- zakrztusiłam się drinkiem.
Co?! To takie pytania miał w planach?! Na dodatek ja nie mogłam złapać powietrza, a on pozostał nie wzruszony.
-Słucham?!- zapytałam gdy tylko złapałam oddech.
-Dobrze słyszałaś- znowu ten złośliwy uśmieszek.
-Więc tak to sobie zaplanowałeś- stwierdziłam- nie spodziewałam się tego prawdę mówiąc...
-Jessica, odkładasz odpowiedź, to nic nie da, ja nie odpuszczę. Sama wymyśliłaś tą zabawę- mówił bardzo spokojnym głosem.
-Tak- to takie krótkie słowo, a bylo cholernie trudne do wypowiedzenia.
-Co tak?- dopytał, to była tortura, wolałam skończyć już ten temat.
-Tak, jestem dziewicą- schowałam twarz w dłonie, bo poczułam, że palą mnie poliki. Może się tym nigdy nie chwaliłam, ale byłam z tego dumna, tylko teraz było mi jakoś strasznie głupio.
-Spokojnie, oddychaj, nie ma się czego wstydzić- złapał mnie za dłonie i delikatnie, ale stanowczo odciągnął od mojej twarzy
-Pięknie się rumienisz- dodał przyglądając mi się.
Już raz to słyszałam. Zaraz, czy on się uśmiecha? Pewnie ma niezły ubaw, zaraz wyciągnie telefon i doda posta na fejsie o tym czego się właśnie dowiedział.
-Jessico, to bardzo wiele o tobie mówi- tak, że nikt mnie nie chce- To znaczy, że nie oddajesz się pierwszemu lepszemu facetowi. Mnie to cieszy.
-Taa, mnie chyba też, ale ciebie nie powinno- dopiłam appletini, które jakoś wyjątkowo szybko się skończyło
-Mogę pinacolade... z dużą ilością alkoholu?- zapytałam Marka, który krzatął się za ladą. Harry spojrzał na mnie pytąjaco.
-Jeśli będą zadawane tutaj takie pytania, to mi się przyda- wyjaśniałam.
Jakie pytanie mam mu zadać? Co bym nie wymyśliła i tak go nie zawstydze nawet w połowie tak jak on mnie.
-Ile miałeś dziewczyn?- to chyba najbanalniejsze pytanie na świecie.
-Jeśli chodzi o związki to byłem w trzech. Wiesz, to raczej nie dla mnie.
-Z jedną ostatnio zerwałeś. Elisabeth, prawda?
-Tak. Teraz moja kolej- szybko zmienił temat, najwyraźniej nie chciał go poruszać.
-Dawaj- pociągnęłam łyk pinacolady.
-Co chłopak musi zrobić, żeby iść z tobą do łóżka, albo chociaż na normalną randkę?
Naprawdę nie może zadawać innych pytań?!
-Noo, nie wiem- zaśmiałam się nerwowo.
-To nie odpowiedź, mieliśmy zawsze odpowiadać i zawsze prawdą- uśmiech nie schodził z jego twarzy, widocznie czerpał radość z mojego zakłopotania.
-Dobrze. Chyba musi mi się podobać i nie może to być za szybko- nie chciałam mówić za konkretnie, bo mógłby wykorzystać to przeciwko mnie. Nie wiem co kryje się w tej popapranej głowie.
-Taka odpowiedź ujdzie- myślał że co ja mu powiem?
-Nie mam pomysłu, ale nadal nie wiem jak masz na nazwisko- wyznałam.
-Styles. Podobam ci się?- nie marnował czasu. Spięłam się. Sprytnie, a ja mam mu powiedzieć prawdę. Jeśli go okłamię, będzie wiedział, pewnie już zna odpowiedź.
-No... ten..- nie mogłam jakoś się wysłowić.
-Który?- zapytał rozbawiony.
-Okej! Powiedzmy, że... w miarę mi się podobasz- ostatnie słowa wyrzuciłam z siebie niemal z prędkością światła, szybko pociągnęłam spory łyk drinka, bo zaschło mi w gardle.
-Ciężko ci przyznać, że ci się podobam- stwierdził.
-Nigdy tego nie przyznam, jesteś cholernie irytujący- zrobiło się poważnie.
-Zobaczymy- na jego twarzy malowała się pewność siebie.
-W co ty pogrywasz?- irytacja wzięła górę.
-Już ci mówiłem, ja zawsze dostaje to czego chce, a teraz chcę ciebie i będę cię miał- zdenerwował się. -Jest tu tyle dziewczyn, wybierz sobie którąś i przeleć- byłam wkurzona, wręcz wkurwiona.
-Wybieram ciebie- uderzył pięścią w blat baru, wszyscy na nas spojrzeli.
-Jesteś popierdolony!- wyszłam z budynku najszybciej jak mogłam.

Padał deszcz, mocno. Harry wybiegł za mną, złapał mnie za łokieć i mocno szarpnął, odwracając mnie w jego stronę. Znowu to uczucie. Strach i podniecenie. Dlaczego?
-Nigdy do mnie tak nie mów!- jego oczy były przepełnione furią.
-Zostaw mnie, idę do domu.
-Pada, zamówię taksówkę.
-Nie! Lubię deszcz i chcę się przejść- puścił moją rękę, z jednej strony mnie to ucieszyło, a z drugiej wręcz przeciwnie. Mogłam sobie wmawiać co tylko bym chciała, wypierać się wszystkiego, ale lubiłam najmniejszy kontakt fizyczny z Harrym.
-Odprowadzę cię- powiedział już spokojnie i szedł koło mnie.
Ten znowu z tym odprowadzaniem. Pobił chyba rekord w uspokajaniu się.
Nie odpowiedziałam, miałam tego dosyć. On wprowadzał zamęt do mojej głowy. Czułam się jak jakiś świr.
Przez dłuższy czas szliśmy w ciszy, aż ją przerwał.
-Przepraszam, przesadziłem- był taki opanowany.
-Daj spokój- odpowiedziałam, byłam wkurzona, ale nie chciałam znowu zaczynać tej kłótni, w której sama nie wiedziałam o co poszło, dlaczego się tak szybko zaczęła i skończyła.

Delikatnie złapał mnie za nadgarstek, po chwili za drugi. Całe szczęście staliśmy już pod moim domem, z nieba dalej lał się wodospad. Spojrzałam w oczy chłopakowi, były intrygujące.
Zobaczyłam w nich niesamowitą mieszankę, złość, ciepło, żal, pożądanie, cierpienie, smutek, poczucie winy, a może to po prostu było moje odbicie. Nie ważne co to było, hipnotyzowały mnie.
Jeszcze jego dotyk, był miły i ciepły. Nie czułam już pożądania i strachu, tylko delikatny prąd, który przeszywał moje ciało.
-Jess, przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło- jego głos to dziesiąty cud świata, dziesiąty, bo zaraz po innych jego cechach.
Jak on to robi? Już dawno zapomniałam o całej sprawie. Serio, o co poszło?
Jego włosy opadały mu na czoło, kapała z nich woda, prosto na koszulkę, która mokra idealnie opinała jego wyrzeźbiony tors. Dopiero teraz zauważyłam na jego ramionach tatuaże. Do tej pory zawsze gdy go spotykałam miał długi rękaw, ale teraz miał krótki.
Dlaczego nie widziałam ich w barze?!
-Wiesz, ja też lubię deszcz- uśmiechnęłam się mimowolnie, Harry zrobił to samo.
Moja złość gdzieś uciekła, poszła sobie na spacer.
-Zrób coś dla mnie, pozwól mi- niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
 Nie wiedziałam o co chodzi, nie czekał na żadną odpowiedź z mojej strony.
Jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą odgarnął mokre włosy z twarzy. Po chwili tą samą chwycił mnie za brodę i złączył nasze usta w pocałunku...








 ______________________________________________________________
Ale romantico hah ;)
Sorry, długo nie dodawałam, ale jakoś tego nie czuję. Denne to moje opo :/

Nowy wygląd, jak widać!
Za co dziękuje bardzo @Hope_Fear_blog  

Mam taką proźbę:
 Czytasz=komentujesz

9 komentarzy:

  1. bardzo fajne opowiadanie ciekawe co bedzie dalej ;) a tak przy okazji zapraszam do mnie dopiero zaczynam i nie wiem czy pisac dalej
    http://itrybemyself.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. to opowiadanie byłoby lepsze gdybyś częściej miała wenę no wiadomo ale podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 I będę to powtarzać! Jak się cieszę, że wreszcie coś nowego :D ! Strasznie dawno nie dodawałaś :( Mam nadzieję, że na następny nie każesz długo czekać!!!
    Rozdział jest super :D Aww ^^ pocałowali się! I to jeszcze w deszczu ;) Kto by pomyślał, że niebezpieczny Harry potrafi być też romantyczny? :D Jaaaa! Zakochał się biedaczek :) Jess go przy sobie będzie mieć i nikogo innego już mieć nie będzie!
    Ale muszę przyznać, że rozbawił mnie jego spryt ;) niezły jest! Wszystkiego się dowiedział.
    :D Czekam niecierpliwie na kolejny!
    w wolnej chwili zapraszam:
    http://love-why-not.blogspot.com/
    Paaaa :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam:
      NIE DENNE TYLKO GENIALNE I KOCHAM JE <3

      Usuń
    2. Dzięki <3
      Hah, ja nawet Twojego bloga obserwuje od jakiegoś czasu, tylko muszę się za niego zabrać i się zabieram :*

      Usuń
    3. Jeszcze jedno! :D
      Dzisiaj weszłam i co widzę?!
      Super szablon!! *__*

      Usuń
  4. jejku ten pocałunek w deszczu *-*

    OdpowiedzUsuń