poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 21

Westchnęłam.
Moja sytuacja nie wyglądała najlepiej, wręcz fatalnie. Jechaliśmy ulicami Londynu już jakąś dłuższą chwilę, a ja w dalszym ciągu nie wiedziałam po co, ani gdzie. Może do jego domu?
Zachłysnęłam się powietrzem, przypomniało mi się, co takiego mi się śniło. W tej sytuacji mogłam jechać wszędzie byle nie do jego domu. Nie chciałam wiedzieć jak może wyglądać pokój Hazzy i co może mi w nim zrobić.
Panika wzięła górę.
-Gdzie jedziemy? - zapytałam niepewnie.
-Nieważne - czyli trzeba się martwić.
-Odwieziesz mnie do domu? - tym razem w moim głosie wyraźna była nadzieja.
-Wybacz skarbie, ale znalazłaś się w złym miejscu, o złym czasie. Muszę coś załatwić - przybrał jakąś niezrozumiałą dla mnie postawę obronną.
Dobrze, że w tamtym momencie nie stałam, bo pewnie bym upadła. Każda komórka mojego ciała zesztywniała na te słowa.
Spuściłam wzrok. Chyba pierwszy raz w życiu tak się bałam.
Czyli co, zabije mnie?
Przesunęłam się na brzeg fotela, jak najdalej od niego. Starałam się wyłączyć myślenie, ale cały czas nawiedzał mnie pomysł, aby wyskoczyć z samochodu.
Ten dzień zdecydowanie nie należał do mnie, gdy tylko zdołałam się trochę rozluźnić, musiało się coś wydarzyć, paść jakieś słowa, które skutecznie wprowadzały mnie w stan przed zawałowy.
Było już w miarę jasno, ale nie mogłam wybaczyć sobie, że wyszłam z domu tak wcześnie. Ulice są wtedy niebezpieczne, a mi jeszcze przyśnił się gwałt.
Kto normalny po czymś takim wychodzi jeszcze na miasto koło czwartej nad ranem?! Po co, żeby sen się ziścił?! Zachowałam się gorzej niż bohaterki tych głupich książek, kiedy myślą, że będą na tyle silne i zdołają wszystko.
Po jakimś czasie spędzonym w ciszy, zatrzymaliśmy się pod klubem. Nie znałam go i nie chciałam poznać. Było obskurnie, w pobliżu wejścia, którego pilnował dobrze zbudowany mężczyzna, kręciło się kilka podejrzanych typów. Nad drzwiami wisiał różowo-czerwony neon z którego nie potrafiłam nic odczytać.
Harry odchrząknął.
-Słuchaj, cokolwiek się wydarzy masz tu siedzieć, nie odzywać się, nie rozglądać, ale przede wszystkim tutaj kurwa siedzieć, jasne? - każde słowo wypowiadał dokładnie i powoli, patrząc mi prosto w oczy.
Pokiwałam głową, a on zostawił mnie samą we wnętrzu samochodu.
Uciekać? Zostać? Sprawdziłam, drzwi były otwarte, mogłam wyjść. Musiałam tylko zdecydować, czy wolę podjąć ryzyko zostania z Harrym, czy spotkać się z tymi typami, którzy brali Bóg wie co.
Nie, już raz dzisiaj wyszłam, teraz zostanę. Może jednak?
Trzymałam rękę na klamce.
Nie! Znowu coś się stanie.
Pociągnęłam za klamkę, a drzwi ustąpiły.
Dlaczego myślę jedno, mówię drugie, a robię trzecie?!
Wyskoczyłam z pojazdu i jak najciszej go zamknęłam, bo nie chciałam zwracać na siebie zbytniej uwagi niewłaściwych osób.
Ruszyłam w kierunku przeciwnym niż poszedł Harry. Chciałam zniknąć tylko za rogiem, gdzie byłabym bezpieczna. Miałam nadzieję, że zostało mi trochę czasu na ucieczkę, nic bardziej mylnego. W chwili, gdy miałam już skręcić, z klubu wyszedł Hazz i nie był sam. Wzrok jego i Zayn'a od razu zwrócił się na mnie.
Nie wyglądali na zachwyconych moim zachowaniem. Nie myślałam za wiele, rzuciłam się biegiem wzdłuż uliczki. Przebiegłam kilka metrów i sprawdziłam czy nikt za mną nie biegnie. Zobaczyłam tylko Zayn'a. Był tuż za mną, w tamtym momencie cieszyłam się, że moja kondycja dawała radę, bo już dawno by mnie dopadł.
Widziałam w oddali autobus, który zbliżał się do przystanku, pojawiła się nadzieja. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, nogi już niemiłosiernie mnie bolały, ale płuca dawały radę i dostarczały mi odpowiednie ilości tlenu, aby biec dalej. Dystans między nami się trochę zwiększył.
Ha! Nie trzeba było palić papierosów!
Żeby dotrzeć do autobusu musiałam jeszcze tylko przebiec przez ulicę. Miałam szansę wskoczyć do niego na chwilę przed odjazdem. Idealnie.
Gdy już wbiegłam na asfalt, duży, czarny samochód zajechał mi drogę, prawie mnie potrącił. Zatrzymałam się natychmiast. Zayn dosłownie wpadł na mnie, gdy mnie dogonił. Z pojazdu wyskoczył Harry i otworzył drzwi od tylu, natomiast Zayn złapał mnie za ramiona i wepchnął do środka, a jedyne co mogłam zrobić, to obserwować jak moja jedyna szansa na ucieczkę odjeżdża.
Zielonooki był mocno wkurzony, trzasnął drzwiami aż podskoczyłam. Oboje zajęli miejsca z przodu. Zanim jeszcze silnik został uruchomiony, spróbowałam wydostać się z auta. Nie udało się.
-Siedź tam kurwa spokojnie - wrzasnął lokowaty, a jego kolega zachichotał złowrogo.
Coś było nie tak. Nie zachowywali się jak zawsze. Co prawda Zayn'a spotkałam tylko raz, ale nie wydawał się aż taki zły. Najbardziej byłam zdziwiona zachowaniem Harry'ego, byłam zdziwiona wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Od romantycznego pocałunku w deszczu po więzienie mnie w tym samochodzie i zmierzanie do nieznanego mi miejsca.
-Co wolisz, kochanie? Centrum miasta i wieżowiec, czy obrzeża i willa? - zapytał brązowooki, odwracając się do mnie i uśmiechając złośliwie.
Nie odpowiedziałam, ale zastanawiałam się nad odpowiedzią. Wieżowiec jest w mieście, miejscu gdzie łatwo jest uciec i wtopić się w tłum, natomiast nie tak łatwo byłoby się z niego wydostać. Na pewno wyjście przez okno odpada. Willa jest nie wiadomo gdzie, za to łatwo z takiego budynku można uciec.
-Pojedziemy za miasto - oznajmił Harry.
Jakiejkolwiek odpowiedzi by nie użył, brzmiało to fatalnie. Ja jedna z dwoma mężczyznami, przez których mogłam narobić w gacie w każdej chwili, jechaliśmy do miejsca, gdzie być może nie będzie ludzi, którzy by mi pomogli.
Jechaliśmy długo, nie wiem do końca ile, może ponad godzinę, kiedy zatrzymaliśmy się pod dużym domem z wielkim ogrodem. Teraz już było całkiem jasno.
Wysiedli, Zayn chciał wyciągnąć mnie z auta w podobny sposób jak mnie tam wsadził.
-Zostaw! - warknął Hazz.
Chłopak podniósł tylko ręce w geście obrony i zniknął we wnętrzu domu. Harry gwałtownie wyszarpał mnie z wnętrza, zatrząsnął za mną drzwi, po czym oparł mnie o nie plecami. Ręce oparł po obu stronach głowy.
-Miałaś zostać - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Wiem, przepraszam - wyszeptałam.
-Czemu na siłę chcesz, abym był dla ciebie... - zrobił pauzę, jakby szukał odpowiednich słów - nie miły? - zapytał.
-Ale ja nie chcę... - zaczęłam, ale przestałam, gdy spuścił wzrok na moje ubranie.
Rozpiął nerwowo moją brudną od krwi bluzę, ściągnął mi ją i rzucił gdzieś w bok na ziemię.
Jak miło.
Zostałam w cienkiej bluzce z długim rękawem.
-Chodź do środka - pociągnął mnie za rękę w kierunku wejścia.
Zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedział mulat. Zostawił mnie z nim samą. Wyszedł. Spoczęłam na kanapie z białej skóry.
-I co? Co słychać u Martin'a? - zapytał.
Zdziwił mnie tym pytaniem, czemu chce wiedzieć co u mojego brata?
-Nie wiem - odpowiedziałam szczerze. Już dawno z nim nie rozmawiałam.
-A ja wiem - uśmiechnął się.
-Co? - spojrzałam na niego przerażona.
W tym momencie wszedł Harry. Cholera. Nie zapowiadało się, żeby Zayn miał zamiar kontynuować swoją wypowiedź.
Hazz kiwnął na mnie głową, dając znak, abym poszła za nim.
-Ale... - zaczęłam, nie musiał mi nikt przerywać, bo nie miałam nic konkretnego do powiedzenia. Zatkało mnie i to nie po raz pierwszy tego dnia.
Zostałam pociągnięta na piętro, do... sypialni. Gdy tylko przekroczyłam jej próg, zaczęłam ciężko oddychać, moje serce pewnie było słychać na drugim końcu miasta. Harry chyba to zauważył, bo gdy zamykał za mną drzwi, końciki jego ust drgnęły ku górze.
-Boisz się? - zapytał.
W odpowiedzi wyruszyłam tylko ramieniem. Co niby miałam powiedzieć?
-Nic ci nie zrobię - zapewnił mnie i wskazał na łóżko, abym usiadła. Co natychmiast zrobiłam. Czekałam na dalszy rozwój zdarzeń.

_____________________________________________________________
Wiem, wiem, rzadko tu dodaję, ale trudno. Rozdział nie najlepszy :(

Mam do Was ważną sprawę: Widzieliście nagłówek?... Świetnie, więc nigdy więcej na niego nie patrzcie, jest okropny. Robiłam go sama, jakoś tak zaczęłam się bawić z przerabianiem zdjęć itp. no i jakoś tak go stworzyłam, bo za tamtym szablonem nie przepadałam ;P

Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach zostaw swój tt, mail, gg, ask lub bloga, pod ostatnim rozdziałem, albo w zakładce "Informowani" możesz też napisać do mnie na

15 komentarzy:

  1. Bez obrazy ale tamten był bardziej w moim stylu ale przyzwyczaje się,co do rozdziału był świetny ze nie potrafie doczekać się następnego jestem ciekawa dalszego rozwoju wydażeń,ja tam moge czekać miesiąc na rozdział uwierz mi dla coś takiego zaczekam ale byle by były rozdziały a nie tak jak inni potem olewają sprawę aż płakać mi się chce.Kiedy bedzie nastepny nie musi być dokładna data ale taka najblizsza <3 Pozdrawiam xx. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. *____________* ja perd.... zarąbisty!!!!!!!!!!!! kdkjwfwe dziewczyno kocham cię normalnie za to opowiadanie <3 Jejku pisz szubko kolejny bo nie wytrzymam! Ten Zayn coś dziwnie się tu zachowywał... Ciekawe o co chodzi z tym wszystkim. A Hazza taki mrr :3 co teraz będzie?! Rzeczywiście jej nic nie zrobi, czy jednak zrobi?

    Mi się też wydaje że ten nagłówek bardziej pasuje od tamtego chociaż zdjęcie Hazzy jest trochę rozmazane, a tło jest śliczne :) Piiiiiiiisz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. co do wyglądu mnie się podoba jako całokształt moiże masz racje że nagłówek nie jest najlepszy ale widziało sie gorsze rzeczy a co do rozdziału super taki niebezpieczny Harry i Zayn kombinant czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next ^ ^
    Rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial super prosze nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdIał kiedy następny ???Nie mg się doczekać co zrobi Hazz i o co chodzi z tym Martinem

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! :) Kiedy next?
    @Minkaaa6

    OdpowiedzUsuń
  8. Bedzie następny? Hallo ? Nie piszesz dłuuuuuuuuugo :( <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekamy ^•^ <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next ?;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Uhh...;")
    Czekam☀✂✏

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulacje!
    Zostałaś nominowana do Libster Avard!
    Więcej informacji tutaj:
    http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Fak , zostawiłaś to w takim stanie??

    OdpowiedzUsuń