sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 13 cz. 1

-Harry!- zawołał chłopak, który był mocno przez niego trzymany.
Dołączyło do nas trzech kolejnych chłopaków. Dwóch prowadziło, a w zasadzie ciągnęło czwartego, chyba był ranny, krwawił. Wyglądali jakby przed czymś uciekali. Dookoła było czuć zapach alkoholu. Ja tyle nie wypiłam, Harry też. To oni. Byli pijani i trochę poturbowani.
-Louis?- Harry wydawał się być bardziej zaskoczony ode mnie.
Spojrzał na pozostałą trójkę, potem na mnie i trochę się ogarnął, wyglądał na zmartwionego.
Ja przyglądałam się pierwszemu chłopakowi. Miał lekko nastroszone ciemne włosy, jednak trochę jaśniejsze od Harrego. Jego oczy wręcz świeciły błękitem, ale nie był to czysty niebieski, nie wiem, może z domieszką zieleni? Nie wiem, jest trochę ciemno.
-O! Teraz rozumiem Twoją złość, stary- spojrzał na mnie i wybełkotał Louis jak zgaduję.
Olałam to i przyglądałam się reszczie.
Chłopak po lewej miał blond włosy, chyba farbowane, a oczy czysto niebieskie. Wyglądał na przyjaznego.
Mężczyzna w środku nie miał tak przyjemnego wyrazu twarzy, był najbardziej pijany, ledwo trzymał się na nogach, ale nietylko przez procenty. Miał na sobie czarną kurtkę, z jego prawego ramienia sączyła się przez nią krew. Oczy miał ciemne, coś pomiędzy brązem, a miodem. Z całej piątki miał najciemniejsze włosy, czarne.
Obok niego stał kolejny facet, podtrzymywał go, był bardzo umięśniony. Miał ciepłe brązowe oczy i takie same włosy. Wyglądał na najbardziej trzeźwego. On także wydawał się przyjazny.
-Co się stało?- zapytał Harry.
Zaczęli coś bełkotać, naprawdę byli pijani.
-Cicho! Liam?- zwrócił się teraz do najbardziej trzeźwego.
-Byliśmy w barze, tu niedaleko, trochę wypiliśmy, było tam kilku kolesiów, trochę się pokłuciliśmy, zaczęliśmy się szarpać, jeden z tamtych wyciągnął nóż i pchnął Zayna.
Harry się chyba wkurzył, zmarszczył czoło i zacisnął pięści. Z daleka można było zauważyć żyłke pulsującą na jego szyi.
-Trochę? Wszystko trochę? Trochę się pokłuciliśmy?- Harry powtarzał.
-Zayn sprowokował- wyznał prawdę brązowooki- Szukają nas, są tu gdzieś w okolicy. Uciekliśmy.
-Uciekliśmy? Jak uciekliście? Ty jedyny jesteś trzeźwy Liam. Jak?
-Oni są bardziej pijani... i wkurwieni niż my- zasmiał się Louis.
-Chyba zadzwonili po kumpli- dokończył... Liam?- Musimy się gdzieś ukryć, a przede wszystkim przetransportować Zayna do szpitala.
Wszyscy patrzyli na mnie, chyba im trochę przeszkadzałam, jeśli tamci nas znajdą będę tylko problemem, jako jedyna dziewczyna.
-Chodźcie do mnie- wypaliłam, powinnam była najpierw to przemyśleć- Mieszkam w następnym bloku- pokazałam w kierunku mojego domu- to już blisko.
Czy mnie totalnie powaliło, sprowadzam sobie do chaty pięciu facetów?! Obcych! Z czego trzech jest nieźle pijanych, znam tylko jednego, ale nie do końca mu ufam.
Wpatrywali się we mnie przez chwilę. Harry wyglądał na skupionego.
-Okej- odezwał się wkońcu- Jess musisz jakoś doprowadzić Louisa, Nialla i Zayna do siebie do domu. Liam piłeś?- zwrócił się do chłopaka.
-Nie.
-Dobrze. Ja trochę już piłem, idziemy po mój samochód, jest niedaleko, przewieziemy nim Zayna do szpitala. Niall, Louis pomóżcie mu się doczłapać. Nic nie kombinujcie, wiecie o czym mówię.
Ja nie wiem o czym mówi, dlaczego się tak na mnie spojrzał?
Już mieliśmy się rozchodzić.
-Jessica... uważaj na siebie- powiedział i odszedł z Liamem szybkim krokiem.

__________________________________________
No wiadomo, że Harry musi mieć określonych kumpli ;)

Sorki za obsuwe, miałam niespodziewanych gości, no i przy niedzielnym obiedzie pisać też nie będę, bo jestem obserwowana.

Podzieliłam rozdział na dwie krótsze części, bo ogólnie jest trochę długi, a chciałam już dodać.

Nexta już przepisuje i od razu dodam jak tylko skończę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz