środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 3

W naszą stronę szła brązowooka blondynka, włosy miała spalone blondem, były rzadkie, ale fryzurę miała taką jak by miała super gęste włosy, wyglądało to jak żałosna próba poprawienia sobie samooceny. Te kilka nastroszonych, zmęczonych włosków wołało o pomstę i odpoczynek od niepotrzebnych zabiegów kosmetycznych. Ona chyba nie wie, że o włosy trzeba dbać a przynajmniej nie znęcać się nad nimi. W zasadzie wyglądało to jakby codziennie katowała je domestosem.
-Przeszkadzam?- spojrzała pytająco. Dopiero teraz zauważyłam, że trzymam cały czas Harrego za rękę. O ku! Ale przypał, nie znoszę gdy ktoś mnie dotyka. Kobieta wpatrywała się w nas chwilę. Chciałam uwolnić rękę z uścisku, ale chłopak mocno ją trzymał, jakby nie miał zamiaru jej puścić. Nie chciałam się szamotać i stałam tam jak osioł. Dzięki Bogu z niezręcznej sytuacji wyrwał mnie dzwonek, który informował o gotowym posiłku.
-Przepraszam- bąknęłam, dając zielonookiemu do zrozumienia żeby mnie puścił i niemal biegiem rzuciłam się do okienka.
-Szóstka, ósemka za dwie minuty- poinformował mnie Oleg.
-Okej- odparłam zadowolona że mam jeszcze dwie minuty na przygotowanie się do stresu jaki wywołuje u mnie dzisiaj stolik numer osiem. Zaniosłam zamówienie szóstce.
-Proszę, państwa zamówienie- uśmiechnęłam się przyjaźnie- Mogę podać coś jeszcze?- zapytałam z nadzieją że odłożę trochę wizytę wizytę przy felernym stoliku.
-Dziękujemy.- zawsze są tacy upierdliwi, a teraz co?!
Gdy powoli kierowałam się w stronę kuchni usłyszałam jakieś dyskusje, wiedziałam kto to. Gdy stanęłam przy okienku niemal od razu dostałam TĘ kanapkę.
-Ósemka.- Oleg spojrzał na mnie ze współczuciem, gdy zobaczył kłócąca się parę.
-Dobra nie ma co tego odwlekać- szepnęłam pod nosem.
-Nie możesz tak po prostu ze mną zerwać!
-Właśnie to zrobiłem! Elizabeth nie utrudniaj, dobrze wiesz że to nie było nic poważnego.- Och to dlatego mówił że osoba na którą czeka nie będzie nic zamawiać.
-Pańskie zamówienie- powinnam się zapytać czy chce coś jeszcze, w końcu nie miał nic do picia, ale postanowiłam nawiać, już odwróciłam się i miałam zamiar odejść.
-Jess.- nie udało się- Mógłbym prosić mrożoną herbatę?- to w sumie nie było pytanie.
-Coś dla pani?- no teraz już wypadało się zapytać.
-Nie.- odpowiedzieli równocześnie- kiwnęłam tylko głową i odeszłam w stronę lodówek. Było mi głupio, nie wiem czemu. Cały czas nasłuchiwałam o czym rozmawiają.
-Nasz związek przynosi wszystkim dużo korzyści Harry, zastanów się. Twój ojciec nie będzie zadowolony z takiego obrotu sytuacji.
-Nikt nie będzie mi mówił z kim mam się bzykać, a z kim nie, a zwłaszcza mój ojciec. Nie było by takich problemów gdybyś ty też dała mi spokój.
-Ty znowu o bzykaniu, ja chcę z Tobą być.- niemal już błagała.
Wróciłam tam ze szklanką zimnego napoju.
-Ale ja nie chcę być z Tobą. Chyba powinnaś już iść Elizabeth- Harry powiedział to wszystko niemal z obrzydzeniem.
-Dobrze, jeśli tego właśnie chcesz.- wstała i spojrzała na mnie jakbym była wszystkiemu winna. Harry nie odpowiedział, nawet na nią nie spojrzał.
Przez resztę czasu, gdy on tam jadł i bawił się swoim telefonem, chowałam się głównie w kuchni. Kiedy wreszcie wyszłam on zbierał się do wyjścia. Wyglądał bardziej spokojnie, niż jakiś czas temu. Chyba to coś w telefonie poprawiło mu humor. Przywołał mnie gestem ręki i wyciągnął sto funtów.
-Reszta dla Ciebie, należy Ci się.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale- złapał mnie za nadgarstek i wcisnął pieniądze w rękę. Prąd przeszedł całe moje ciało począwszy od miejsca dotyku. Był ode mnie wyższy o wiele, gdybym miała wysokie obcasy jeszcze pare centymetrów by mi do niego brakowało.
Nachylił się do mnie. Jest za blisko!
-Do zobaczenia.- szepnął mi do ucha i odchylił się ze złowieszczym uśmiechem- Wiesz oddychanie jest czasami bardzo przydatne- zaśmiał się i wyszedł.
Na chwilę wstrzymałam oddech, ale ciężko było mi go odzyskać. To wszystko jego wina.

_______________________________________________________________________
No... to ten... komentarze mile widziane ;)
@justaas59

4 komentarze: