czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 6

-Siedź- warknęłam, dziewczyna się chyba trochę zmieszała. Po chwili znowu podjęła próbę ucieczki.
-Siadaj Maya!- podniosłam już głos.
-Ooo koleżanki, a już myślałem, że warczysz na klientkę. Mój błąd, zatem pozwoli pani że się przysiądę- nie czekał na odpowiedź, zajął swoje miejsce z bananem na ryju, to działało na mnie jak płachta na byka.
-Nie, Maya przesądź się- rozkazałam. Miała zamiar mnie posłuchać, ale Harry chwycił ją za rękę. Wiedziałam, że ją hipnotyzuje, ta jego uprzejmość, akcent, aż mi nogi zmiękły, gdy się odezwał.
-Proszę zostań- powiedział tak niewinnie, że słów mi brakowało. Widziałam to, kupił ją uległa. Było widać jak panikuje pod wpływem jego dotyku, czyli nie tylko ja się tak zachowuje.
-Zawsze musisz dostać to czego chcesz?!- wypaliłam- Maya zrób jak chcesz- mówiłam do niej, ale ciągle patrzyłam na zwycięski uśmiech Harrego. Już chciałam odejść, ale przypomniałam sobie, że to w sumie też klient, a jego ostatni napiwek nie był mały. Westchnęłam.
-Co podać?
-To samo co ostatnio.
-Skąd pomysł, że pamiętam co ostatnio zamawiałeś.
-Wiem, że pamiętasz- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Och jaki pewny siebie, ale niestety ma rację, wszystko co robił, każde wypowiedziane przez niego słowo ryło mi w głowie nieznane wzory.
On ma zbyt duży wpływ na moje zachowane.
-Coś do picia?- zapytałam zrezygnowana.
-Dla mnie mrożoną herbatę, a dla pani...- May tylko głową-... też, to samo.
O jak słodko, rozumieją się bez słów.
Poszłam dać Olegowi zamówienie i przygotować herbaty, gdy się od nich odwróciłam, usłyszałam tylko standardowe "Harry", "Maya". Kątem oka zauważyłam, że podają sobie ręce.
Cały czas gadali. Bałam się bo May miała tendencję do mielenia ozorem gorzej niż prosię podczas świniobicia, nie chciałam, żeby mu dużo opowiadała, nie chciałam żeby jakiekolwiek słowo padło na mój temat.Widocznie o zbyt wiele proszę. Wróciłam z herbatą.
-Naprawdę?! Jess?! Kto by się spodziewał- Harry był wniebowzięty zachowaniem ojej koleżanki.
-Maya, nie wiem co ty tam gadasz, ale ogranicz to- posłałam jej karcące spojrzenie, ale olała mnie.
Po chwili podałam im "danie".
-Czy to przypadek, że siedzisz przy tym samym stoliku i zamówiłaś to co ja, gdy pierwszym razem tu przyszedłem?- miałam wrażenie, że już wcześniej o tym rozmawiali, a to jest szopka tylko dla mnie.
-Nie, to nie przypadek, chciałam się podroczyć z Jess- Maya sypała przed nim prawdą i wiedziałam, że nie tylko teraz- Mogłam sobie pokręcić włosy, efekt byłby lepszy- no nie ona robi sobie ze mnie jaja na jego oczach.
-Czyli Jess Ci o mnie mówiła, ale ty nie możesz mówić mi o niej. Czy to nie hipokryzja?- przy końcówce zwrócił się bezpośrednio do mnie- Powiedziałaś nawet co jadłem.
-Mówiłam tylko to co pamiętam, a mam dobrą pamięć- taa zwłaszcza do kogoś kto swoją urodą muchy w gnoju zabija- Pamiętam nawet co miałeś na sobie.- to było niepotrzebne, wzruszyłam ramionami na znak że mnie on nie rusza, ale tak naprawdę to rusza i on też chyba o tym wiedział.
-Ja też pamiętam co miałaś na sobie- uśmiechał się, ale jego oczy były śmiertelnie poważne.
-Taa, jesteś ubrany właśnie w te same kolory co ja wtedy- bąknęłam i odeszłam.
-Jesteś bardzo spostrzegawcza!- usłyszałam na odchodne, ale nie zareagowałam,

_______________________________________________________________________
Coś mało "Dangerous" ten mój Harry, no ale dobra zobaczymy co będzie później :D
Jeszcze raz sory za dwie godziny spóźnienia.
Następny rozdział pewnie dzisiaj, może nawet jeszcze dwa się pojawią, ale muszę trochę przystopować, szybko je dodaje. No ale chce zrobić jak najwięcej, bo siedzę na chorobowym, a od jutra koniec sielanki :(

2 komentarze:

  1. Nie musisz przepraszać za spóźnienienie ;*
    Grunt że dzisiaj
    Fakt, faktem ze Harry nie jest dangerous ale nie przeszkadza mi to ;)

    OdpowiedzUsuń