czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 7

-Co to miało być?!- rzuciłam od razu po powrocie do domu.
-Co?- znalazłam dziewczynę w kuchni.
-May nie udawaj! O czym z nim cały czas gadałaś?
-Noo, w sumie to o niczym.
-Wiem, że mu coś o mnie powiedziałas. Co to było?
-Jejku nic, coś tylko wspomniałam od kiedy się znamy, skąd się znamy, że chwilowo mieszkam u ciebie i że kiedyś sprawiałaś trochę problemów względem szkoły- to ostatnie powiedziała niemal szeptem.
-Co?! Wiesz że nie lubię gdy ktoś o mnie rozmawia, a ty mu mówisz że nagminnie uciekałam ze szkoły. Nawet nasza klasa o tym nie wie, że ciągle sciemniałam, a ty spotykasz gościa po raz pierwszy i już mu wszystko mówisz.
-Zrobiłam obiad.
-Nie zmieniaj tematu. Coś jeszcze mu powiedziałaś?
-Nie... raczej nie.
-Raczej, a ile ty o nim wiesz?- zapytałam.
-Jest całkiem miły i przystojny... jest mega przystojny!- spojrzałam na nią jak na idiotkę- no jest bardzo uczynny, zapłacił za nasze śniadanie, zostawia ci wielkie napiwki i... ma na imię Harry- zapadła cisza, ona chyba zwariowała- to co z tym obiadem?- zapytała.
-Dzięki, zrobię sobie herbatę.
-No daj spokój, ty praktycznie wegetujesz, jedyne czym się żywisz to herbata. Zadbaj trochę o siebie, chodzisz schodami zamiast pojechać windą, chodzisz pieszo, to dobrze, ale ty zaraz się złamiesz. Wiesz jak poznałam cię w gimnazjum to miałaś normalną figurę, ale chodziły ploty, że tłuszczem nigdy nie świeciłaś. To się nazywa anoreksja Jess i jest to choroba. Powiedz chociaż, że nie ćwiczysz.
-Nie ćwicze i nie jestem chora. Dobra trochę zjem.
-Kiedy się widziałaś ostatnio w lustrze?
-Nie patrzę w lustro, wampiry nie patrzą- zaśmiałam się.
-Masz sińce pod oczami, czemu się nie malujesz?
-Maluje rzęsy, a sińce zawsze miałam, kojarzysz gimnazjum, liceum?
-Wiesz w sumie jesteś całkiem ładna, wcale nie za chuda i masz zdecydowanie za ładne oczy, trochę ci zazdroszczę.
-Taa, mam odstającą dupe i ładne oczy, jakbym słyszała moją mamę- westchnęłam.
-Przecież wiesz co mam na myśli.
-No wiem, ale ty też źle nie wygladąsz, choć się do końca znam, może powinniśmy zapytać o zdanie jakąś lesbijke? To kobieta, która postrzega drugą kobietę jak facet.
-No. Nie wiem co odpowiedzieć- zaśmiałyśmy się.
Usiadłyśmy do obiadu.
-Zapomniałam ci powiedzieć, znalazłam mieszkanie tu niedaleko. Jak w czwartek wrócisz z pracy już mnie tu nie będzie.
-A kiedy zaczynasz pracę?
-W przyszłym tygodniu we wtorek. Dziwnie myślałam że zacznę od poniedziałku. Marzenia się spełniają, a doświadczenie jest najważniejsze, poszczęściło mi się że dostałam te robotę bez studiów.
-Hotelarstwo. Całkiem nieźle, ale narazie i tak będziesz chłopcem na posyłki.
-Narazie. Później to ja będę pomiatać innymi, a i w piątek parapetówka.
-A no dobra.

                            ***

Obiad, który przygotowała Maya był dobry, dlaczego ona wszystko potrafi? A ja nie.
Całe popołudnie spędziliśmy na szlajaniu się po sklepach z ciuchami. May musi się zaopatrzyć w eleganckie ciuchy do pracy. Byłam padnięta, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Już robiło się przyjemnie, gdy telefon zawibrował i ekran się zaświecił. Dostałam smsa. To mama, siostra, albo sieć. Nigdy nikt inny nie pisał, nie dzwonił.
Wzięłam telefon do ręki. To ktoś obcy, może komuś numer się pomylił.
__________________________________________
Ciekawe, kto to może być? :D
Następny rozdział jeszcze dzisiaj za godzinę do dwóch.

PS. Jeśli ktoś czuję się urażony komentarzem o lesbijce to sory.

2 komentarze: